LEKCJA 8: Niedziela w rodzinie

Zachęcam do przeczytania artykułu o niedzieli z portalu oo. Jezuitów poniżej. Zastanów się czym dla ciebie jest niedziela – czy potrafisz ją poświecić dla swojej rodziny, dla Boga? Zastanów się, czy potrafiłbyś tak ułożyć plany na niedzielę, aby poświęcić czas Bogu – np. na Mszę Św., czy zrezygnować z zakupów i porządków.

Dzień Pański

27 listopada 2017 | Stanisław Biel SJ – blog

Dzień Pański

Niedziela ma niewątpliwie swoje korzenie w żydowskim szabacie. Właściwie pierwsi chrześcijanie (głównie pochodzenia żydowskiego) świętowali dwa dni: sobotę (szabat) i niedzielę. Szabat stanowił dzień odpoczynku, natomiast niedziela poświęcona była kultowi, liturgii. W miarę napływu do Kościoła pogan rola szabatu słabła, i z czasem została całkowicie wyparta przez niedzielę, która łączyła kult z wypoczynkiem.

W pierwszych wiekach chrześcijanie gromadzili się, by celebrować liturgię przed wschodem słońca. Świadczy o tym już w II wieku gubernator Bitynii, Pliniusz Młodszy: chrześcijanie zwykli gromadzić się zawsze tego samego dnia przed wschodem słońca i śpiewać razem hymn do Chrystusa, którego czczą jako Boga. Regularne świętowanie całej niedzieli nie było możliwe, gdyż dni świąteczne (greckie i rzymskie) nie pokrywały się z chrześcijańskimi. Dopiero w IV wieku, gdy religia chrześcijańska została uznana przez cesarstwo rzymskie, niedziela stał się typowym cyklicznym dniem liturgii i odpoczynku.

Główną nowością w stosunku do szabatu jest odwołanie się do centralnego wydarzenia chrześcijaństwa, zmartwychwstania Chrystusa. Na początku pierwszych trzech modlitw eucharystycznych kapłan wypowiada słowa: Dlatego stajemy przed Tobą i zjednoczeni z całym Kościołem uroczyście obchodzimy pierwszy dzień tygodnia, w którym Jezus Chrystus zmartwychwstał i zesłał na Apostołów Ducha Świętego. Słowa te oddają istotę świętowania niedzieli.

Jest ona pierwszym dniem. W ten sposób nawiązuje do pierwszego dnia stworzenia. Święty Justyn, męczennik pierwszych wieków, tłumaczy: Nasze zgromadzenia dlatego odbywają się w dniu słońca, ponieważ jest to pierwszy dzień, w którym Bóg z ciemności wyprowadził materię i stworzył świat, a Jezus Chrystus, nasz Zbawiciel, w tym dniu zmartwychwstał. Zmartwychwstanie Chrystusa jest nowym stworzeniem. Już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa nazywano Jezusa Wschodzącym Słońcem, Słońcem, które nigdy nie zachodzi. A niedzielę Jego dniem, dniem słońca. W niektórych krajach europejskich nazwa ta pozostała do dziś, na przykład „Sunday” w języku angielskim lub „Sonntag” w niemieckim. W języku rosyjskim nazwa niedzieli „Bocкpeceниe” nawiązuje bezpośrednio do zmartwychwstania.

Niedziela jest Dniem Pańskim. Wszystkie Ewangelie zaświadczają, że właśnie w tym dniu Jezus Chrystus zmartwychwstał. W pierwszy dzień tygodnia (po szabacie), skoro świt objawił się najpierw kobietom galilejskim (Mk 16, 1nn; Łk 24, 1nn) i Marii Magdalenie (J 20, 11nn). Tego samego dnia ukazał się uczniom udającym się do Emaus (Łk 24, 13nn), a wieczorem dziesięciu z Apostołów (J 20, 19nn). Osiem dni później, w kolejną niedzielę, objawił się Jedenastu (J 20, 24nn).

Niedzielne objawienia zmartwychwstałego Pana połączone były z Eucharystią. W taki sposób zakończyła się wspólna wędrówka dwóch uczniów do Emaus. Rozpoznali oni Pana gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im (Łk 24, 30). Tego samego dnia objawił się Apostołom w Wieczerniku, spożywając chleb i rybę, symbole Eucharystii (Łk 24, 36nn). Spotkanie z uczniami w Galilei, nad Jeziorem Genezaret, kończy się również Eucharystią (J 21, 1nn). Uczniom zmęczonym, zmagającym się z ciemnościami nocy i falami morza, zagubionym i sfrustrowanym Jezus przygotowuje posiłek: chleb i rybę. Chleb oznacza życie, ryba jest znakiem nieśmiertelności. Odtąd Eucharystia (jako miniatura Wielkanocy) będzie ściśle powiązana ze zmartwychwstaniem i niedzielą. Każda jej celebracja będzie uprzywilejowanym czasem i sposobem spotkania ze zmartwychwstałym Panem.

Niedziela jest również dniem zesłania Ducha Świętego. W dniu zmartwychwstania Jezus przekazał swoim uczniom Ducha, uzdalniając ich równocześnie do misji odpuszczania grzechów (J 20, 22-23). W pięćdziesiąt dni po zmartwychwstaniu Duch Święty w postaci ognia zstąpił na Apostołów, zebranych wraz z Maryją w Wieczerniku, dając początek Kościołowi (Dz 2, 1nn). Te dwa komplementarne wydarzenia upamiętnia każda niedziela. Niedziela jest dniem światłości, można więc nazwać ją także dniem „ognia”, nawiązując do Ducha Świętego. Światłość Chrystusa jest bowiem głęboko związana z „ogniem” Ducha, a obydwa te obrazy wskazują na sens chrześcijańskiej niedzieli (Jan Paweł II).

Pierwsi chrześcijanie i Ojcowie Kościoła nazywali niedzielę nie tylko pierwszym, ale również „ósmym dniem”. Stanowi bowiem przedłużenie siódmego (szabatu) i rozpoczyna nowy. Symbolizuje więc początek i koniec czasu, kierunkując na wieczność. W ten sposób jest zapowiedzią wiecznego świętowania z Bogiem w niebie. Święty Bazyli poucza, że jest ona symbolem dnia trwającego bez końca, nie znającego zmierzchu ani świtu, nieprzemijającej epoki, która nigdy się nie zestarzeje; niedziela jest nieustannym zwiastowaniem życia wiecznego, które podtrzymuje nadzieję chrześcijan i dodaje im sił w drodze. Wcześniej święty Łukasz w swojej Ewangelii wszystkie wydarzenia dotyczące zmartwychwstania usytuował w jednym niedzielnym dniu. Chciał przez to podkreślić, że ograniczenia czasu i przestrzeni nie istnieją po zmartwychwstaniu. Wieczność jest jak niedziela, jak jeden świąteczny dzień, który nigdy nie przemija.

fot. Josh Applegate on Usplash

Źródło: https://jezuici.pl/2017/11/dzien-panski/

LEKCJA 7: Chrystus Panem nowego nieba i nowej ziemi.

Dzisiaj przypomnimy sobie podstawowe prawdy dotyczące eschatologii. Dlatego proszę o notatkę z poniższej treści na minimum 60 słów. Zrób następnie zdjęcie i wyślij na adres skalna@tarsycjusz.pl

Eschatologia chrześcijańska – dział teologii chrześcijańskiej traktujący o tzw. rzeczach ostatecznych człowieka, jak i świata (śmierci, końcu świata). Eschatologia zajmuje się również życiem pośmiertnym człowieka.

Za: https://pl.wikipedia.org/wiki/Eschatologia_chrze%C5%9Bcija%C5%84ska

LIST DO BISKUPÓW  – fragmenty
O NIEKTÓRYCH ZAGADNIENIACH DOTYCZĄCYCH ESCHATOLOGII

Rzym, Kongregacja Nauki Wiary, 17 maja 1979 r.

Jeśli bowiem nie ma zmartwychwstania, jak to dobitnie stwierdza św. Paweł (por. 1 Kor 5), upada cały gmach wiary. Jeśli chrześcijanie nie mają już pewności co do treści słów „życie wieczne”, to tracą sens obietnice ewangeliczne, stworzenie i odkupienie, a życie ziemskie zostaje pozbawione jakiejkolwiek nadziei (por. Hbr 11, 1).

Czy można wobec tego lekceważyć zakłopotanie i niepokój tak wielu ludzi? Czy nie dostrzega się, że wątpliwości zapadają powoli w głąb duszy? Jeśli nawet w większości przypadków chrześcijanin nie doszedł na szczęście do rzeczywistej wątpliwości, to bardzo często porzuca on wszelką myśl o tym, co następuje po śmierci, skoro zaczyna odczuwać, że rodzą się w nim pytania, na które boi się udzielić odpowiedzi: Co dzieje się po śmierci? Czy pozostaje coś z nas po śmierci? Czy nie czeka nas nicość?

Świadoma swojej odpowiedzialności za promocję i obronę wiary, Święta Kongregacja Nauki Wiary zamierza przypomnieć to, co Kościół naucza w imieniu Chrystusa, a zwłaszcza to, co następuje między śmiercią chrześcijanina i powszechnym zmartwychwstaniem.

1) Kościół wierzy (por. Symbol Apostolski) w zmartwychwstanie umarłych.

2) Kościół rozumie to zmartwychwstanie jako odnoszące się do całego człowieka; dla wybranych nie jest ono niczym innym, jak rozciągnięciem na ludzi zmartwychwstania Chrystusa.

3) Kościół przyjmuje istnienie i życie, po śmierci, elementu duchowego, obdarzonego świadomością i wolą w taki sposób, że „ja ludzkie” istnieje nadal, chociaż w tym czasie brakuje dopełnienia jego ciała. Na oznaczenie tego elementu Kościół posługuje się pojęciem „duszy„, którego używa Pismo Święte i Tradycja. Chociaż pojęcie to ma w Biblii różne znaczenia, Kościół stwierdza jednak, że nie ma poważnej racji, by je odrzucić, a co więcej, uważa, że jest bezwzględnie konieczny jakiś aparat pojęciowy dla podtrzymywania wiary chrześcijan.

4) Kościół wyklucza wszelką formę myśli lub wyrazu, która czyniłaby niezrozumiałymi i niedorzecznymi modlitwy i obrzędy pogrzebowe oraz kult zmarłych, a więc rzeczywistości, które w swojej istocie stanowią przecież miejsca teologiczne. (modlitwa za zmarłych ma sens)

5) Kościół oczekuje, zgodnie z Pismem Świętym, „chwalebnego ukazania się Pana naszego Jezusa Chrystusa” (Konst. Dei verbum, 4), które uważa jednak za odrębne i późniejsze w stosunku do sytuacji ludzi zaraz po śmierci. (mowa o paruzji)

6) Kościół w swojej nauce o losie człowieka po śmierci wyklucza wszelkie tłumaczenie, które pozbawiałoby sensu Wniebowzięcie Dziewicy Maryi: uwielbienie ciała Dziewicy jest uprzednie w stosunku do uwielbienia, jakie jest przeznaczone dla wszystkich zbawionych.

7) Kościół, zawsze wierny Pismu Świętemu Nowego Testamentu i Tradycji, wierzy w szczęście sprawiedliwych, którzy kiedyś będą razem z Chrystusem. Wierzy, że kara wieczna czeka grzesznika, który będzie pozbawiony Boga; wierzy również, że ta kara obejmie całe „jestestwo” grzesznika. Wierzy w końcu – jeśli chodzi o wybranych –
w ich ewentualne oczyszczenie, które poprzedza samo oglądanie Boga, a które mimo wszystko jest całkowicie inne od kary należnej potępionym. To właśnie rozumie Kościół, gdy mówi o piekle i czyśćcu.

Jeśli chodzi o sytuację człowieka po śmierci, należy przestrzec przed niebezpieczeństwem wyobrażeń fantazyjnych i zbyt dowolnych, ponieważ taka przesada staje się w dużej mierze przyczyną trudności, na jakie często napotyka wiara chrześcijańska. Obrazy użyte w Piśmie Świętym należy jednak uszanować. Trzeba koniecznie przyjąć ich głęboki sens, unikając ryzyka nadmiernego złagodzenia, które często jest równoznaczne z pozbawieniem istotnych treści, wyrażanym przez te obrazy.

Ani Pismo Święte, ani teologowie nie rzucają wystarczającego światła, by można było w pełni opisać przyszłe życie po śmierci. Chrześcijanin powinien mocno przyjąć dwa istotne punkty. Z jednej strony powinien wierzyć w zasadniczą ciągłość, jaka zachodzi dzięki mocy Ducha Świętego między obecnym życiem w Chrystusie i życiem przyszłym (miłość jest prawem Królestwa Bożego i właśnie nasza miłość tu, na ziemi, będzie miarą naszego uczestnictwa w chwale Nieba). Z drugiej natomiast strony chrześcijanin powinien dobrze zrozumieć, że istnieje wielka różnica między życiem obecnym i przyszłym, ponieważ ekonomia wiary ustąpi ekonomii pełnego światła: będziemy razem z Chrystusem i „ujrzymy Boga” (por. 1 J 3, 2). Na tych obietnicach
i przedziwnych misteriach opiera się w sposób istotny nasza nadzieja. Jeśli nie może dotrzeć tam nasza wyobraźnia, to nasze serce lgnie tam spontanicznie i całkowicie.

….

Źródło: https://www.vatican.va/roman_curia/congregations/cfaith/documents/rc_con_cfaith_doc_19790517_escatologia_pl.html

LEKCJA 7: Którzy się smucą

Drodzy uczniowie! Dzisiaj trochę inaczej. Zapraszam was do medytacji chrześcijańskiej. Jest to rodzaj modlitwy bliskiego spotkania z Jezusem. Medytacja to rozważanie rozumowe, które stawia pytania: a dlaczego? do czego to prowadzi? jaki miał cel? co to dla mnie znaczy itd. Czasami medytacja prowadzi do kontemplacji, kiedy człowiek powie: łał, niesamowite. Będzie się wtedy zachwycał Bożą sprawą, wrażliwością itp. Zachęcam zatem do przeczytania tekstu i zadania sobie pytań, które są poniżej. Rozpocznij tą medytację szczerą modlitwą do Ducha Św.

Jezus zapłakał

W połowie Góry Oliwnej znajduje się franciszkańska kaplica „Dominus Flevit” („Pan zapłakał”) upamiętniająca płacz Jezusa nad Jerozolimą. Kaplica mieści się na terenie cmentarzyska sięgającego epoki brązu. W czasie badań archeologicznych odkryto na nim groby z czasów rzymskich i bizantyjskich: piecowe („kokhim”), ze sklepieniem łukowym („arcosolia”) i zwykłe mogiły. W komorach grobowych odkryto sarkofagi i ossuaria z ornamentacją charakterystyczną dla I wieku i inskrypcjami wyrytymi lub wypisanymi węglem, zwierającymi imiona zmarłych w języku aramejskim i greckim. Wiele z nich zawiera znak „x” („tau” alfabetu fenickiego), czyli krzyża  wskazujący na judeochrześcijański charakter grobów.

            W miejscu współczesnej kaplicy znajdował się bizantyjski monaster i oratorium św. Anny z V wieku, z którego  pozostały bogate mozaiki posadzkowe. Obecna kaplica ma kształt łzy i została zaprojektowana na planie krzyża greckiego (równoramiennego). W ramieniu zachodnim za ołtarzem znajduje się arkada ze wspaniałym panoramicznym widokiem na Jerozolimę; natomiast we wschodnim bizantyjska absyda.

            Zatrzymajmy się w tym czcigodnym miejscu, aby objąć wzrokiem starą Jerozolimę i plac świątyni i pozwólmy ogarnąć się tajemniczej scenie, która miała tu miejsce:

            Gdy był już blisko, na widok miasta zapłakał nad nim i rzekł: O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi. Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia (Łk 19, 41-44).

            Św. Łukasz umieszcza scenę płaczu Jezusa nad miastem tuż po triumfalnym wjeździe do Jerozolimy. Będąc w pobliżu miasta Jezus zapłakał. W starożytności (a także w niektórych kręgach kulturowych dzisiaj) uważano, że mężczyzna nie powinien publicznie okazywać ludzkich emocji, powinien być silny i powściągliwy w ujawnianiu swojej sfery intymnej. Jezus, chociaż był  „osobowością silną i nieugiętą”(C. M. Martini), nie maskował swoich uczuć. Płakał wobec przyjaciół, nawet gdy czuł się zażenowany; zapłakał również nad Świętym Miastem, gdy w profetycznej zapowiedzi widział jego zburzenie w 70 roku.

            Płacz Jezusa jest profetycznym, publicznym aktem; przypomina nam niektóre gesty Jeremiasza i Ezechiela. Ale w żadnej mierze płacz Jezusa nie jest jakimś teatralnym gestem; Jezus płacze, bo Jego dusza jest dogłębnie wstrząśnięta. Jezus płacze nie tylko nad ruiną poszczególnej duszy, lecz nad miastem jako takim, nad tym żyjącym scalonym organizmem, który ma swoją historię i swoje przeznaczenie (C. M. Martini). 

Św. Łukasz podaje trzy przyczyny płaczu Jezusa. Jerozolima nie rozpoznała tego, co służy pokojowi. W języku biblijnym słowo „pokój” („szalom”)nie oznacza jedynie przeciwieństwa wojny czy spokojnego życia. Pokój w Biblii to pomyślność, szczęście, dobrobyt codziennego istnienia, harmonia, w jakiej znajduje się człowiek w stosunku do Boga, innych ludzi, całej natury i siebie samego. Jezus pragnął takiego pokoju dla Jerozolimy (a także całego świata), a teraz cierpi, bo pokój nie jest on jego udziałem.

            Jezus płacze, gdyż miasto i lud wybrany czeka tragedia. Jako pobożny, prawy Izraelita bardzo kocha swój lud i swoje miasto i gdy w widzeniu proroczym dostrzega ruinę historii i tożsamości miasta, jego budowli, pomników a także ruinę wartości religijnych, duchowych i moralnych, ogarnia Go ból.

            Jezus płacze również dlatego, że Jerozolima nie rozpoznała czasu swego nawiedzenia. Miasto odrzuca i depcze Boże słowo, zabija proroków (Łk 13, 34n), nie rozpoznaje czasu nawiedzenia Boga. Jezus żalił się: Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swoje pisklęta pod skrzydła, a nie chcieliście (Łk 13, 34). Żal i ból Jezusa wskazuje na troskę Boga, który pragnie, by cały lud został zbawiony. Łzy Jezusa   nad Jerozolimą są łzami Boga-Człowieka przejętego cierpieniem Ojca i cierpieniem ludu, który oddalił się od żywej więzi ze swym Stwórcą, Początkiem i Celem. Jezus cierpi z powodu zerwanejwięzi pomiędzy Ojcem i dziećmi. 

Płacz Jezusa jest wyrazem osobistego zaangażowania w cierpienie narodu. Jezus współuczestniczy w dramacie swego ludu. Cierpi i przestrzega jak prorok przed tym, co ma nastąpić. Ale przede wszystkim umiera za miasto.

Płacząc nad Jerozolimą, Jezus chce nas włączyć w swój płacz i chce również, byśmy usuwali źródło cierpienia i zła. Nie płaczcie nade Mną, płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! – mówił do kobiet na Drodze Krzyżowej (Łk 23, 28).

Jesteśmy wszyscy powołani na proroków Nowego Testamentu. Ale nie po to, aby oskarżać innych, społeczeństwo i narzekać, że jest coraz bardziej zeświecczone, i coraz bardziej odchodzi od Boga, od Kościoła. Jesteśmy powołani, aby zaangażować się w jego trudności, dramaty, w jego cierpienia i problemy. To również nasze cierpienie i „umieranie” zbawia świat. Niezwykle celnie wyraził tę prawdę Dietrich Bonhoeffer w hitlerowskiej celi więziennej: Człowiek powołany jest  do tego, by wraz z Bogiem cierpieć cierpieniem, jakie świat bez Boga zadaje Bogu.

            Wczuwając się w bolejące Serce Jezusa nad Jerozolimą, zastanówmy się, co chce nam powiedzieć przez swój płacz:    

  • Jakie uczucia rodzi we mnie płacz Jezusa?
  • Jakie są przyczyny moich łez?
  • Nad czym powinienem dziś zapłakać?
  • Czy fakt cierpienia Boga zdumiewa mnie i boli?
  • Czy płaczę nad sobą i usuwam źródła, przyczyny grzechu, zła?
  • Czy współuczestniczę w oczyszczaniu ludzkości i usuwaniu źródła cierpienia współczesnych miast?
  • Czy jestem „apostołem pokoju”?

ZA: https://gorka.jezuici.pl/2012/03/dominus-flevit/

LEKCJA 6: Chrześcijanin w świecie

Wprowadzenie

W ewangelii św. Mateusza w rozdziale 25 czytamy scenę sądu ostatecznego. Jezus mówi: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom!
Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić;
(…)

Jezus będzie sądził świat z braku miłości wobec drugiego człowieka (tak, tego którego nie lubisz i który być może budzi w tobie wstręt, bo jest biedny, bo jest niepełnosprawny, jest pijakiem itd.)

Społeczeństwo

Co jakiś czas w społeczeństwie pojawiają się pewne dysproporcje (nierówności), które prowadzą do biedy. Jednak „nierówny podział dóbr jest konieczny, aby utrzymać szczęście na ziemi: biedny pracuje dla bogatego, a bogaty opiekuje się biednym. Z tej różnicy płynie harmonia” Zauważ, że kryzys zawsze zaczyna się wtedy, gdy bogaci nie chcą się opiekować biednym, bo są leniwi, wygodni itd.

XIX wiek był wiekiem kryzysów społecznych. Potrzebna była nauka społeczna Kościoła, która by po imieniu nazwałaby co jest dobre, a co jest grzechem. W tym czasie zrodziło się wiele inicjatyw pomocowych, z których powstawały często stowarzyszenia i zakony. Problem nierówności został na zwany grzechem społecznym.

Sensacyjną okazała się encyklika papieża Leona XIII Rerum Novarum, która dała podwaliny Katolickiej Nauce Społecznej. Papież w encyklice przeciwstawił się ruchom socjalistycznym, które próbowały odrzeć człowieka z wiary i uczyć go budować świat bez Boga. Papież pisał, też że zasady ewangelii pociągają za sobą konsekwencje społeczne, których nie można lekceważyć i pomijać.

A tu współczesny przykład grzechu społecznego. Widzisz małe dziecko, które jest ofiarą grzechu społecznego:

Przeczytaj artykuł

Czym jest grzech społeczny? Wokół nas istnieją struktury zła

Każdy grzech rzutuje z mniejszą lub większą gwałtownością, z mniejszą lub większą szkodą na całą strukturę kościelną i na całą ludzką rodzinę” – pisał Jan Paweł II. Ale co to znaczy, że dany grzech jest społeczny?

W 1983 roku odbył się w Rzymie synod biskupów, po którym Kościół przyznał, że istnieją na świecie wokół nas struktury zła, że istnieje coś takiego jak grzech społeczny. Jak jednak to rozumieć? (…)

Grzech – akt wolności konkretnej osoby

„W każdym człowieku nie ma niczego bardziej osobistego i nieprzekazywalnego, jak zasługa cnoty czy odpowiedzialność za winę” – zwraca uwagę Jan Paweł II w adhortacji. Grzech zatem zawsze będzie aktem wolności konkretnej osoby, nigdy zaś grupy czy społeczności.

Mogą jednak pojawić się czynniki zewnętrzne lub wewnętrzne, które mniej lub bardziej są w stanie ograniczyć wolność człowieka, a co za tym idzie jego odpowiedzialność oraz winę. Papież wskazuje na istotne czynniki zewnętrzne, które działają na człowieka z ogromną siłą. Są też skłonności, wady i przyzwyczajenia, którym ulega człowiek – te z kolei należą do czynników wewnętrznych.

Trzy znaczenia grzechu społecznego

Trzeba jeszcze mocno zaznaczyć, jakie są pierwsze i bezpośrednie skutki każdego grzechu. Dokonują się one przede wszystkim w samym grzeszniku, w jego relacji z Bogiem oraz w jego duszy, powodując osłabienie woli i zaciemnienie rozumu.

  1. Każdy grzech dotyka rodziny ludzkiej

W pierwszym znaczeniu każdy grzech jest społeczny, ponieważ w jakiś sposób dotyka innych. Dzieje się to „ze względu na ludzką solidarność, równie tajemniczą i niepojętą, co rzeczywistą i konkretną”.

Jan Paweł II pokazuje dwa prawa, które wyłaniają się z tej solidarności. Prawo wstępowania – ci co osiągnęli radość nieba, pomagają nam w naszych zmaganiach o świętość (świętych obcowanie) oraz prawo zstępowania mówiące, że człowiek grzesząc, pociąga za sobą Kościół oraz cały świat.

„Nie ma grzechu, nawet najbardziej wewnętrznego i tajemnego, najściślej indywidualnego, który odnosiłby się wyłącznie do tego, kto go popełnia. Każdy grzech rzutuje z mniejszą lub większą gwałtownością, z mniejszą lub większą szkodą na całą strukturę kościelną i na całą ludzką rodzinę” – napisał papież.

  1. Zamach na bliźniego

Są takie sytuacje, kiedy popełniamy grzech bezpośrednio krzywdzący naszego bliźniego lub wręcz w niego wymierzony. Zatem drugie znaczenie grzechu społecznego obejmuje czyny popełniane przeciwko sprawiedliwości, w odniesieniach osoby do osoby, osoby do wspólnoty, wspólnoty do osoby czy też przeciwko dobru wspólnemu i jego wymogom.

Kluczem jest przykazanie miłości: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego” (Mt 22,37-39).

Grzech taki jest w tym sensie społeczny, gdyż sprzeciwia się miłości bliźniego, co więcej jego ciężar jest o tyle większy, ponieważ przykazanie to podobne jest do przykazania miłości samego Boga (jest obrazą Boga, gdyż jest zamachem przeciwko bratu).

  1. Wspólnota przeciw wspólnocie

Chodzi tu o każdą sytuację, w której jakaś grupa, naród czy bloki państw w sposób uporczywy przeciwstawiają się innym wspólnotom. Jest to o tyle groźne, że bardzo łatwo doprowadzić do rozmycia odpowiedzialności poszczególnych jednostek za popełnione czyny, dając nawet swego rodzaju poczucie bezpieczeństwa lub przyzwolenia na złe postępowanie.

Jeśli zatem Kościół mówi o jakiejś sytuacji jako o grzechu społecznym, nawet w wykonaniu całych narodów, to zawsze należy widzieć w tym owoc nagromadzenia wielu grzechów osobistych poszczególnych ludzi (struktury zła): „tego, kto powoduje lub popiera nieprawość albo też czerpie z niej korzyści; tego, kto mogąc uczynić coś dla uniknięcia lub usunięcia czy przynajmniej ograniczenia pewnych form zła społecznego, nie czyni tego z lenistwa, z lęku czy też w wyniku zmowy milczenia lub zamaskowanego udziału w złu, albo z obojętności; tego, kto zasłania się twierdzeniem o niemożności zmiany świata; i również tego, kto usiłuje wymówić się od trudu czy ofiary, podając różne racje wyższego rzędu”.

Źródło: https://pl.aleteia.org/2018/04/10/czym-jest-grzech-spoleczny-wokol-nas-istnieja-struktury-zla/

Notatka

Napisz notatkę do zeszytu (podpisz się w zeszycie iw temacie e-maila imię i nazwisko, klasa), zrób zdjęcie i wyślij na adres skalna@tarsycjusz.pl Notatka powinna mieć minimum 60 słów.

LEKCJA 6: Czas oczyszczenia

Wysłuchaj kazania ks. Piotra Pawlukiewicza, które w pełni przedstawia naszą lekcję.

https://youtu.be/AJQFoLTNYT0?t=349

Drodzy maturzyści mam prośbę o ostatnią notatkę. Zrób notatkę na co najmniej 60 słów. Zapisz na kartce w zeszycie, podpisz się, zrób zdjęcie i wyślij na adres skalna@tarsycjusz.pl