Obecność – wpisujemy się na lekcji 4
Zapoznaj się z artykułem „Święta Rodzina nieprzesłodzona (deon.pl)”.
Pytania pomocnicze: Zobacz co cię zainteresowało. Zastanów się czego oczekiwałbyś po swojej rodzinie (może przyszłej)? Jak często modlimy się o zdrowie, środki materialne itp…, a jak często o świętość rodziny? Odpowiedz sobie na pytanie, czy św. Józef i Matka Boża znali odpowiedzi na wszystkie pytania? Zwróć uwagę szczególnie na ich niezwykły przykład, a nie na wiedzę.
Artykuł
Często słyszymy, że rodziny chrześcijańskie powinny naśladować Świętą Rodzinę. Ale czy nie należałoby przy tym zapytać, co konkretnie mają naśladować? Bo przecież nie wszystko.
„A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono” (Łk 2, 33).
„Każda rodzina, także w swojej słabości, może stać się światłem w mroku świata” (Amoris laetitia, 66).
Często słyszymy, że rodziny chrześcijańskie powinny naśladować Świętą
Rodzinę. Ale czy nie należałoby przy tym zapytać, co konkretnie mają
naśladować? Bo przecież nie wszystko. Wbrew pozorom Święta Rodzina nie
jest taka sama jak wszystkie inne i nie sposób jej odwzorować jak formę
odciśniętą w betonie. Między rodzinami chrześcijańskimi a rodziną Jezusa
są podobieństwa, ale i niepodobieństwa.
Spójrzmy na niektóre różnice. Jezus był naturalnym dzieckiem, ale
jedynie Maryi. Dla Józefa był synem adoptowanym. Maryja nie współżyła z
Józefem i pozostała Dziewicą, nie dlatego, że współżycie seksualne było
złe, ale ze względu na wyjątkową tożsamość dziecka, które poczęła. Jezus
był Synem Boga. Czy tak wyglądają chrześcijańskie rodziny? Czy mają
objawienia aniołów, którzy mówią im, co należy zrobić?
Ponadto, zarówno Jezus jak i Jego Matka byli bezgrzeszni. Co prawda
nie zwolniło ich to od trudów i ograniczeń człowieczeństwa, ale w wielu
aspektach oszczędziło im niepotrzebnego cierpienia i błędów, zwłaszcza
zadanego przez własny grzech. Czy nasze rodziny zawsze tryskają blaskiem
niewinności, światłem rozlewającym się na cały dzień? Czy wszystko w
nich układa się jak w bajce? Wiemy, że nie. Każda rodzina ma swoje
blaski, cienie i sekrety. Wszyscy dotknięci jesteśmy panowaniem
ciemności, która jest w nas, a nie tylko poza nami. Święta Rodzina
zmagała się z ciemnością, która działała na nich od zewnątrz. To wielka
różnica.
Jezus zaskakiwał Maryję i Józefa od samego początku, właściwie
jeszcze zanim się narodził. Chyba trudno spotkać rodziców, którzy
dowiedzieliby się tyle o misji i tożsamości ich dziecka przed jego
poczęciem i w trakcie niemowlęctwa. Z tych powodów płynne przechodzenie
nad tymi różnicami do porządku dziennego, umilone
kaznodziejsko-jasełkowym „szczebiotaniem” jest chyba nie na miejscu.
Może co najwyżej wzbudzić wrażenie, że zdarzają się na tym świecie
dziwy, które są intrygujące, lecz pozostają poza biegiem życia
śmiertelników. Czasem romantyzujemy Świętą Rodzinę, aby nie wytrącała
nas ze spokoju, żebyśmy nie musieli zmierzyć się z tajemnicą i Bożą
ingerencją w naszym życiu.
W czym więc Święta Rodzina jest dla nas przykładem? Nie w tym, co nas
od niej odróżnia, ale co ją z nami łączy. Pomijam takie rzeczy jak
zwykłe codzienne obowiązki, gotowanie, pranie, przebieranie dziecka,
uczenie języka i podstaw kultury. Są jeszcze inne punkty styczne. W
każdej rodzinie jest miejsce na nieporozumienie, zdziwienie,
zakwestionowanie, ból serca, szukanie, nieustanne poznawanie,
rozczarowanie. W tych doświadczeniach Jezus, Maryja i Józef nie
odbiegają zbyt daleko od ogólnoludzkiej normy.
Niewiele znajdziemy w Ewangelii o relacji małżeńskiej między Józefem i
Maryją. Więcej o ich relacji do dziecka. Św. Łukasz, pisze, że „Jego
ojciec i Matka” przyszli do świątyni. To paradoks, bo oboje są „Jego
rodzicami” i równocześnie z wolna odkrywają, że Jezus nie jest ich, że
jest inny. W ich prostej rodzinie rozgrywa się coś więcej niż tylko
życie rodzinne. Rodzina Jezusa jest dobrą analogią dla relacji między
łaską Boga a wolnością człowieka. Bóg ingeruje tam, gdzie człowiek
doświadcza granic, ale zostawia pole do działania tam, gdzie człowiek z
Jego łaski może uczynić to, co do niego należy. Jezus przerasta swoich
rodziców, podobnie jak łaska Boga przerasta każdego z nas.
Ewangelia nie wnika za bardzo w to, w jaki sposób Józef i Maryja
radzili sobie z problemami wychowawczymi, a mieli je na pewno. Podobnie
Pismo święte nie serwuje nam szczegółowych rozwiązań w wielu innych
dziedzinach. Jedno możemy śmiało stwierdzić: objawienie i wiara nie
odbierają człowiekowi rozumu, wyobraźni, pamięci, lecz na nich bazują.
Biblia patrzy na rodziców Jezusa przez pryzmat ich Syna.
Józef i Maryja przedstawiają Go Panu w świątyni i słyszą o
przyszłości ich Syna. A przecież Jezus ma zaledwie kilka tygodni.
Jeszcze nie mówi, nie przejawia żadnych szczególnych zdolności. Wszystko
jeszcze pozostaje w uśpieniu. Jezus wygląda jak każde niemowlę: błogo.
Ta wiedza, która jest im stopniowo odsłaniana, zaskakuje ich. Oboje
nagle znaleźli się w centrum tajemnicy. Inni wiedzą o ich dziecku więcej
niż oni sami. Ciekawe, że to „nowe” objawienie dociera do Józefa i
Maryi już nie od aniołów, lecz przez ludzi. Po narodzeniu razem z innymi
„dziwili się temu, co im pasterze opowiadali”. Teraz, w świątyni,
następuje kolejny akt poznania Syna. Wtedy „narodził się wam Zbawiciel,
którym jest Mesjasz Pan” (Łk 2, 11) – Jezus najpierw dla Izraela. Teraz
Symeon mówi, że jest to „Światło na oświecenie pogan” i zbawienie „dla
wszystkich narodów”. A więc nie tylko dla Izraela. Najpierw, że tylko
dla nas, a potem, że właściwie dla wszystkich, dla obcych, bo swoi… Go
odrzucą. Zresztą, sami Rodzice dość wcześnie tego doświadczą i będą
musieli uciekać do Egiptu – nieprzypadkowo tam, do miejsca niewoli
Izraela. Dlaczego się dziwią?
Dziwią się nie dlatego, że Symeon mówi po chińsku, a oni nie
rozumieją, ponieważ nie mają pod ręką słownika albo tłumacza obok
siebie. Dziwią się, bo te słowa są trudne do pojęcia i przyjęcia.
Zdziwienie wskazuje na kontrast. Świadczy o tym, że jakieś nowe
doświadczenie podważa lub poszerza dotychczasowe doświadczenie. To nic
dziwnego, jeżeli założymy, że człowiek powołany jest do rozwoju, do
stopniowego przekraczania siebie. Ale przecież to tylko małe dziecko?
Jak tu pogodzić taką prostotę, ubóstwo, zwykłość z kimś, kto ma być
Zbawcą ludzkości?
To nie rodzice, lecz ich dziecko, i to już niemal od swego poczęcia,
zaczyna wychowywać rodziców, zaskakiwać ich, zmuszać do myślenia, do
prawdziwego nawrócenia – nie moralnego, ale do zmiany wyobrażeń o Bogu.
Za szybko nawrócenie utożsamiamy z moralnością i odwróceniem od grzechu.
Małe dziecię uczy intensywnie swoich rodziców tego, kim rzeczywiście
jest Bóg. Ono samo jeszcze nie mówi. Jest na razie znakiem. To inni
mówią o Nim. Józef i Maryja muszą nauczyć się spoglądać na ich dziecko
oczami innych, nie swoimi. Albo raczej dostosować swoje patrzenie do
tego, co widzą i słyszą. Na tym polega kroczenie drogą wiary. Bóg nas
często zaskakuje. Możemy Go przyjąć lub odrzucić.
Podobnie i rodzice często dziwią się, patrząc, co wyrasta z ich dzieci. Bywają zaskoczeni, że dzieci je w czymś przerastają albo smucą się, że zawiodły ich oczekiwania, nie poszły właściwą drogą, niekoniecznie złą. Żadnej rodzinie nie są oszczędzone te niespodzianki. Nawet tej najświętszej. Józef i Maryja pokazują, jak sobie z tym cierpliwie i twórczo radzić.
Dariusz Piórkowski SJ
ŹRÓDŁO: https://deon.pl/wiara/komentarze-do-ewangelii/swieta-rodzina-nieprzeslodzona,463052