Lekcja 9: Którzy pragną sprawiedliwości….

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Mt 5,6

Dzisiejsza lekcja w formie wideo – posłuchaj wypowiedzi o. Adama Szustaka, który pokazuje nam Miriam – Maryję

A tutaj trochę inaczej o Bożej sprawiedliwości

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.

Zauważ, że człowiek który żyje niesprawiedliwie ma cały czas niedosyt. (jest głodny szczęścia). Chcesz być szczęśliwy – bądź sprawiedliwy, tak jak Bóg jest sprawiedliwy, tak jak Jezus, Maryja.

LEKCJA 8: Błogosławieni cisi

Zrób krótką notatkę z poniższego artykułu:

S. Marie-Laure

BŁOGOSŁAWIENI CISI

„Błogosławieni cisi…”. Błogosławieństwo to nie wprawia w zdumienie. Nie budzi tak zdecydowanego sprzeciwu, jak błogosławieństwa ubogich, spragnionych czy smutnych — trudno uwierzyć, by można było w nich znaleźć szczęście.

Błogosławieństwo cichych nie wyraża takiego samego napięcia wewnętrznego. Czy to właśnie sprawia, że jawi się ono jako mniej wyraziste i mniej znaczące? Cichość wydaje się tu być bliska ckliwości. Owi cisi, którzy są błogosławieni, mają chyba mało zapału i gorliwości, nie narażają się na prześladowania ani nawet na sprzeciw, widocznie szybko musieli popaść w przeciętność lub słabość.

W tym błogosławieństwie, drugim w Ewangelii według św. Mateusza, paradoks tkwi w obietnicy, która — co stanowi dodatkowy paradoks — zawiera także przyczynę: „Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię” (Mt 5,5). Ziemię? Tym, którzy wydają się niezdolni do sprzeciwu i stanowczości, do obrony i dominacji, powinno być raczej — zgodnie z naszymi wyobrażeniami — obiecane niebo. Widzielibyśmy ich miejsce w muzycznej harmonii i ładzie niebieskiego Jeruzalem, pomiędzy tymi, którzy „spośród ludzi zostali wykupieni na pierwociny dla Boga i dla Baranka” (Ap 14,4). Tak, można by zrozumieć, że obiecane im jest niebo, Królestwo, w którym wszelkie napięcia przekształcają się w komunię miłości. Ale ziemia? Czyż ziemia ze swoją przemocą i pychą nie jest miejscem, gdzie pozostaną oni raczej nieznani, skrzywdzeni, zmiażdżeni?

Między pokorą a ubóstwem

Kim w rzeczywistości są owi cisi, których zbyt szybko utożsamia się ze słabymi? W języku biblijnym człowiek cichy jest przeciwieństwem nie człowieka energicznego czy gwałtownego, ale „bezbożnego” lub „złoczyńcy”. Psalm 37, z którego św. Mateusz zapożyczył sformułowanie swego błogosławieństwa, wychodzi od spontanicznej reakcji oburzenia i gniewu „na tego, komu się szczęści w drodze, na człowieka, co obmyśla zasadzki” (Ps 37,7), aby doradzić jednak cierpliwość i spokój: „Nie unoś się gniewem z powodu złoczyńców ani nie zazdrość niesprawiedliwym” (Ps 37,1). Zaleca przede wszystkim, by zaufać Panu i Jemu pozwolić działać, ażeby oddać każdemu, co mu się należy, ukarać bezbożnika, a wywyższyć sprawiedliwego: „Jeszcze chwila, a nie będzie przestępcy; spojrzysz na jego miejsce, a już go nie będzie. Natomiast pokorni posiądą ziemię i będą się rozkoszować pełnym pokojem” (Ps 37,10-
-11). Cichy jawi się w tym kontekście jako ten, kto potrafi „uspokoić się przed Panem” (por. Ps 37,7) i cierpliwie Go oczekiwać, jako ten, kto przyjmuje postawę spokojnej ufności, pokory serca, ten, którego Bóg darzy pokojem i radością.

Grecki termin praus, użyty przez Mateusza Ewangelistę, wyraża całe bogactwo znaczeniowe hebrajskiego przymiotnika anav, który odnosi się zarówno do społecznej sytuacji ubóstwa, ucisku, jak i do cnoty pokory, braku wyniosłości. Tak więc anawim przedstawiają obraz znany z psalmów: ubodzy Pana, nędzarze, których prawo jest wyszydzone, chorzy, odrzuceni przez wszystkich, nieszczęśliwi, którzy całą swą nadzieję pokładają w Bogu, którzy za bogactwo mają jedynie Boga, a ich naga wiara i bezgraniczna ufność złożona w Bogu sprawiają, że On powstaje, by ich ocalić (zob. Ps 76,10) i ozdobić „pokornych zwycięstwem” (Ps 149,4). Tak też Mojżesz, „najskromniejszy ze wszystkich ludzi, jacy żyli na ziemi” (Lb 12,3), nie broni się przed oskarżeniami i zazdrością Aarona i jego siostry, Miriam. Sam Pan karze winnych i potwierdza wybór swego sługi — Mojżesza. „Twarzą w twarz mówię do niego — w sposób jawny, a nie przez wyrazy ukryte. On też postać Pana ogląda” (Lb 12,8).

Cichość, która wyrzeka się siły, woląc powierzyć się Bożej sprawiedliwości, zajmuje więc miejsce po stronie miłości. W swej woli niewymuszania niczego i niedociekania przyczyn, co może rodzić gwałtowność, ma ona coś wspólnego zarówno z cierpliwością i względami miłości, jak i z szacunkiem oraz brakiem chęci posiadania, które są cechami czystości. Jest ona, bardziej niż słabość, delikatnością.

„Albowiem oni na własność posiądą ziemię”

Posiadanie ziemi na własność odnosi się do bliżej nieokreślonej przyszłości, która na razie nie przeszkadza panować mocnym ani dokonywać podboju zdobywcom; nie usuwa też przemocy ani niesprawiedliwości, pozwala rządzić pieniądzowi i sile. Wspomniana ziemia nie jest mieniem, które można nabyć, ale obiecanym dobrem. Można wejść w jej posiadanie, przyjąć ją jako dziedzictwo — jak proponują niektóre tłumaczenia Biblii.

Ludziom cichym obiecane zostało dziedzictwo: dobro, którego sami nie wytworzyli, o które nie zabiegali, bogactwo, które zgromadził dla nich ktoś inny. Dziedzictwo świadczy o trosce ojca, który trudził się, aby przekazać je swoim dzieciom. Dziedzictwo określa przynależność do tej samej rodziny tego, kto je pozostawia, i tych, którzy są jego spadkobiercami. Cisi mają posiąść ziemię jako dziedzictwo, ponieważ jest w nich coś, co przyciąga darmową i przeobfitą łaskę Boga Ojca, Stwórcy i Dawcy życia.

„Pan rzekł do Abrama: «Spójrz przed siebie i rozejrzyj się (…); cały ten kraj, który widzisz, daję tobie i twemu potomstwu na zawsze” (Rdz 13,14-15). Okoliczności tego zdarzenia nie są przypadkowe. Nastąpiło ono „po odejściu Lota”, to znaczy po okazaniu przez Abrama łagodności, po wyrzeczeniu się przez niego wszelkiej przemocy i uczynieniu ge-stu pokoju: „Niechaj nie będzie sporu między nami, między pasterzami moimi a pasterzami twoimi, bo przecież jesteśmy krewnymi” (Rdz 13,8).

Ziemia obiecana przez Pana zawsze będzie sięgać poza horyzont. Abraham posiądzie jedynie kilka mórg jako tytuł własności grobu (zob. Rdz 23,17-20). Dla jego potomstwa będzie ona miała smak tęsknoty i wygnania. Ziemia obiecana przez Pana określa nie tyle terytorium, ile raczej miejsce, które On sam wybrał na mieszkanie dla swego imienia (zob. Pwt 5,11). Boże mieszkanie pośród ludzi przedstawia świątynia wypełniona Jego chwałą. „Czy jednak naprawdę zamieszka Bóg na ziemi? — zastanawiał się już Salomon. — Przecież niebo i niebiosa najwyższe nie mogą Cię objąć, a tym mniej ta świątynia, którą zbudowałem” (1 Krl 8,27). Ziemia obiecana może być wpisana tak w przestrzeń, jak w czas. Może przyjąć kształt chwili pojednania w historii, gdy człowiek nawiązuje więź z Bogiem. Ziemia obiecana jest miejscem przebaczenia i świętości; miejscem, w którym człowiek, stworzony na obraz Boga, staje się w pełni do Niego podobny; miejscem, w którym człowiek oddaje chwałę Bogu, a Bóg otacza chwałą człowieka.

Posiąść ziemię na własność to nic innego, jak przyjąć i całkowicie wypełnić nasze powołanie, pozwolić, abyśmy „zostali napełnieni całą Pełnią Boga” (Ef 3,19).

Nie naszą siłą ani mocą

Ziemia obiecana w znaczeniu geograficznym, ów skrawek ziemi otoczony morzem i pustynią, który „Pan poprzysiągł dać” ojcom i ich potomstwu (por. Pwt 1,8), była świadkiem ciężkich walk i okrutnych bitew, po których nikt się nie ostał, gwałtownych ataków, skazujących miasta na potępienie. Kolejne natarcia tej brutalnej siły, o których opowiadanie nuży i napawa odrazą podczas lektury ksiąg historycznych, wskazują być może, iż nie tu należy szukać prawdziwej ziemi obietnicy, „opływającej mlekiem i miodem”, iż trzeba się do niej zbliżyć w inny sposób: „Nie siła, nie moc, ale Duch mój dokończy dzieła — mówi Pan Zastępów” (Za 4,6).

Już modlitwa psalmisty umniejszała znaczenie wojennych wyczynów: „Nie zdobyli kraju swoim mieczem ani ich nie ocaliło własne ramię, lecz prawica i ramię Twoje, i światło Twego oblicza, boś ich umiłował” (Ps 44,4), i przestrzegała przed niewłaściwym użyciem siły: „Jego złość obróci się na jego głowę, a jego gwałt spadnie mu na ciemię” (Ps 7,17). Cichy — przeciwnie — wyrzeka się swej siły, aby zdać się na wszechwiedzącego Boga, a wówczas doświadcza Bożej łagodności: „Widziałeś też i na pus-tyni: Pan niósł cię, jak niesie ojciec swego syna, całą drogę, którą szliście, aż dotarliście do tego miejsca” (Pwt 1,31). Cichy też wchodzi do miejsca Bożego odpoczynku (zob. Ps 95,11).

Cichość jest dana jako owoc Ducha. Rozkwita, po radości i pokoju, jakby przyzywana przez miłość, uprzejmość, dobroć, zaufanie do innych (zob. Ga 5,22). Oznacza to, że już na tej ziemi otwiera przestrzeń miłosierdziu i współczuciu, odnawia sposób bycia w świecie, pośród innych. Wyklucza arogancję, udaremnia chęć dominowania, oddala ducha zemsty. W ten sposób w ukryciu kształtuje nowe oblicze ziemi. „Królestwo Boże nie przyjdzie w sposób dostrzegalny; i nie powiedzą: «Oto tu jest» albo: «Tam». Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest” (Łk 17,20-21). Ziemia zamieszkana przez cichych rodzi od wewnątrz Królestwo.

Dzięki mocy Ducha człowiek cichy stoczył sam ze sobą ciężką walkę, aby uwolnić się od własnej agresji i lęków, aby pozwolić się rozbroić: „Miłuję Cię, Panie, Mocy moja, Panie, Ostojo moja i Twierdzo, mój Wybawicielu, Boże mój, Opoko moja, na którą się chronię, Tarczo moja, Mocy zbawienia mego i moja Obrono!” (Ps 18,2-3). Wsparty na skale, wyzwolony z lęku, cichy nie przemierza ziemi pełnej walk w obojętności czy niemocy. Idzie „ścieżką życia” (por. Ps 16,11), torując braciom drogę ku ziemi obiecanej, często odnajdując drogę do ich serc.

Cichość a wszechmoc

Człowiekiem prawdziwie cichym, który pochodzi od Ojca i całkowicie Mu się powierza, jest Syn, mogący w pełni przyjąć Jego dziedzictwo: „Syn nie może niczego czynić sam z siebie, jeśli nie widzi Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co sam czyni”
(J 5,19-20).

Jezus jest zapowiedzianym przez proroków umiłowanym Sługą Boga, który „nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi ledwo tlejącego się knotka” (Iz 42,2-3). Jest cichy.

Jest cichy, gdy cierpliwie przyjmuje zgłodniałe tłumy i daje wskazania swoim uczniom. Jest cichy, gdy uwalnia opętanych i bierze w ramiona dzieci. Jest cichy, gdy nie odpowiada na obelgi i głosi „dobrą nowinę o pokoju” (por. Ef 6,15), gdy prosi, by „nie stawiać oporu złemu”, a te-mu, kto tego żąda, odstąpić wszystko, nawet płaszcz (por. Mt 5,39-40); gdy głosi powstrzymanie się od przemocy i miłość nieprzyjaciół (zob. Mt 5,44). Jest cichy aż do końca, gdy przyjmuje jako przyjaciela tego, który Go zdradzi (zob. Mt 26,50), i łaje tego, który chce bronić Go mieczem: „Włóż miecz na swoje miejsce, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną” (Mt 26,52).

Jest cichy również wtedy, gdy mówi jako Ten, który ma władzę (zob. Mk 1,27), gdy wypędza demony i ucisza morze, gdy „przywołuje do siebie tych, których sam chce” (por. Mk 3,13), i wymaga, by opuścili wszystko i poszli za Nim. Jest cichy, gdy udaje się do Jerozolimy (zob. Łk 9,51) i z drżeniem oczekuje chrztu, który ma przyjąć (zob. Łk 12,49). Jest cichy ową prawdziwą cichością, która już bierze ziemię w posiadanie; cichością pokornego, która jest prawdą; cichością miłującego, która stawia wymagania.

To jedyny przywilej, jakiego domaga się dla siebie samego, i jedyna postawa, jakiej uczy innych: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych” (Mt 11,29).

Ziemia obiecana, odpoczynek w Bogu, jest więc w Jezusie. Trzeba bowiem być Bogiem, aby mieć tę cichość, która uzdrawia i prowadzi do pojednania, cichość, która zwycięża i pozwala się ukrzyżować. „Łagodność jest Boskim działaniem. Przemoc wypływa z władzy, która czuje się zbyt słaba. Bóg nie ma potrzeby łamania ludzi, aby dominować. Łagodność Boga nie jest niczym innym jak Jego wszechmocą” (św. Maksymilian Kolbe).

Cisi nie uchylają się od walki, ale prowadzą ją uzbrojeni w „miecz Ducha, to jest słowo Boże” (Ef 6,17). Trudzą się nad tym, by na ziemi, którą mają otrzymać na własność, zapanowały pokój i większa przychylność dla człowieka. Są podobni do owego pierwszego ogrodnika ukształtowanego przez Pana, umieszczonego „w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał” (Rdz 2,15). Błogosławieństwo cichych mówi o ziemi, gdzie „wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą pospołu i mały chłopiec będzie je poganiał” (Iz 11,6).

Jednak po to, by nastały nowe niebo i nowa ziemia, „w których zamieszka sprawiedliwość” (2 P 3,13), trzeba było, by umarł nasz Mistrz cichy i pokorny, by Bóg ukrzyżowany, w mocy swej cichości, obdarzył człowieka królewskim darem życia. „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa” (Łk 23,42). Błogosławieństwo cichych wyraża królowanie Chrystusa, wskazuje na Jezusa, Króla chwały, który przez swój krzyż wzniesiony na umęczonej ziemi otwiera przed nami dziedzictwo życia wiecznego w Bożym odpoczynku.

z francuskiego tłumaczyła

Beata Breiter

Źródło: https://opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/cisi.html

LEKCJA 8: Niedziela w rodzinie

Zachęcam do przeczytania artykułu o niedzieli z portalu oo. Jezuitów poniżej. Zastanów się czym dla ciebie jest niedziela – czy potrafisz ją poświecić dla swojej rodziny, dla Boga? Zastanów się, czy potrafiłbyś tak ułożyć plany na niedzielę, aby poświęcić czas Bogu – np. na Mszę Św., czy zrezygnować z zakupów i porządków.

Dzień Pański

27 listopada 2017 | Stanisław Biel SJ – blog

Dzień Pański

Niedziela ma niewątpliwie swoje korzenie w żydowskim szabacie. Właściwie pierwsi chrześcijanie (głównie pochodzenia żydowskiego) świętowali dwa dni: sobotę (szabat) i niedzielę. Szabat stanowił dzień odpoczynku, natomiast niedziela poświęcona była kultowi, liturgii. W miarę napływu do Kościoła pogan rola szabatu słabła, i z czasem została całkowicie wyparta przez niedzielę, która łączyła kult z wypoczynkiem.

W pierwszych wiekach chrześcijanie gromadzili się, by celebrować liturgię przed wschodem słońca. Świadczy o tym już w II wieku gubernator Bitynii, Pliniusz Młodszy: chrześcijanie zwykli gromadzić się zawsze tego samego dnia przed wschodem słońca i śpiewać razem hymn do Chrystusa, którego czczą jako Boga. Regularne świętowanie całej niedzieli nie było możliwe, gdyż dni świąteczne (greckie i rzymskie) nie pokrywały się z chrześcijańskimi. Dopiero w IV wieku, gdy religia chrześcijańska została uznana przez cesarstwo rzymskie, niedziela stał się typowym cyklicznym dniem liturgii i odpoczynku.

Główną nowością w stosunku do szabatu jest odwołanie się do centralnego wydarzenia chrześcijaństwa, zmartwychwstania Chrystusa. Na początku pierwszych trzech modlitw eucharystycznych kapłan wypowiada słowa: Dlatego stajemy przed Tobą i zjednoczeni z całym Kościołem uroczyście obchodzimy pierwszy dzień tygodnia, w którym Jezus Chrystus zmartwychwstał i zesłał na Apostołów Ducha Świętego. Słowa te oddają istotę świętowania niedzieli.

Jest ona pierwszym dniem. W ten sposób nawiązuje do pierwszego dnia stworzenia. Święty Justyn, męczennik pierwszych wieków, tłumaczy: Nasze zgromadzenia dlatego odbywają się w dniu słońca, ponieważ jest to pierwszy dzień, w którym Bóg z ciemności wyprowadził materię i stworzył świat, a Jezus Chrystus, nasz Zbawiciel, w tym dniu zmartwychwstał. Zmartwychwstanie Chrystusa jest nowym stworzeniem. Już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa nazywano Jezusa Wschodzącym Słońcem, Słońcem, które nigdy nie zachodzi. A niedzielę Jego dniem, dniem słońca. W niektórych krajach europejskich nazwa ta pozostała do dziś, na przykład „Sunday” w języku angielskim lub „Sonntag” w niemieckim. W języku rosyjskim nazwa niedzieli „Bocкpeceниe” nawiązuje bezpośrednio do zmartwychwstania.

Niedziela jest Dniem Pańskim. Wszystkie Ewangelie zaświadczają, że właśnie w tym dniu Jezus Chrystus zmartwychwstał. W pierwszy dzień tygodnia (po szabacie), skoro świt objawił się najpierw kobietom galilejskim (Mk 16, 1nn; Łk 24, 1nn) i Marii Magdalenie (J 20, 11nn). Tego samego dnia ukazał się uczniom udającym się do Emaus (Łk 24, 13nn), a wieczorem dziesięciu z Apostołów (J 20, 19nn). Osiem dni później, w kolejną niedzielę, objawił się Jedenastu (J 20, 24nn).

Niedzielne objawienia zmartwychwstałego Pana połączone były z Eucharystią. W taki sposób zakończyła się wspólna wędrówka dwóch uczniów do Emaus. Rozpoznali oni Pana gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im (Łk 24, 30). Tego samego dnia objawił się Apostołom w Wieczerniku, spożywając chleb i rybę, symbole Eucharystii (Łk 24, 36nn). Spotkanie z uczniami w Galilei, nad Jeziorem Genezaret, kończy się również Eucharystią (J 21, 1nn). Uczniom zmęczonym, zmagającym się z ciemnościami nocy i falami morza, zagubionym i sfrustrowanym Jezus przygotowuje posiłek: chleb i rybę. Chleb oznacza życie, ryba jest znakiem nieśmiertelności. Odtąd Eucharystia (jako miniatura Wielkanocy) będzie ściśle powiązana ze zmartwychwstaniem i niedzielą. Każda jej celebracja będzie uprzywilejowanym czasem i sposobem spotkania ze zmartwychwstałym Panem.

Niedziela jest również dniem zesłania Ducha Świętego. W dniu zmartwychwstania Jezus przekazał swoim uczniom Ducha, uzdalniając ich równocześnie do misji odpuszczania grzechów (J 20, 22-23). W pięćdziesiąt dni po zmartwychwstaniu Duch Święty w postaci ognia zstąpił na Apostołów, zebranych wraz z Maryją w Wieczerniku, dając początek Kościołowi (Dz 2, 1nn). Te dwa komplementarne wydarzenia upamiętnia każda niedziela. Niedziela jest dniem światłości, można więc nazwać ją także dniem „ognia”, nawiązując do Ducha Świętego. Światłość Chrystusa jest bowiem głęboko związana z „ogniem” Ducha, a obydwa te obrazy wskazują na sens chrześcijańskiej niedzieli (Jan Paweł II).

Pierwsi chrześcijanie i Ojcowie Kościoła nazywali niedzielę nie tylko pierwszym, ale również „ósmym dniem”. Stanowi bowiem przedłużenie siódmego (szabatu) i rozpoczyna nowy. Symbolizuje więc początek i koniec czasu, kierunkując na wieczność. W ten sposób jest zapowiedzią wiecznego świętowania z Bogiem w niebie. Święty Bazyli poucza, że jest ona symbolem dnia trwającego bez końca, nie znającego zmierzchu ani świtu, nieprzemijającej epoki, która nigdy się nie zestarzeje; niedziela jest nieustannym zwiastowaniem życia wiecznego, które podtrzymuje nadzieję chrześcijan i dodaje im sił w drodze. Wcześniej święty Łukasz w swojej Ewangelii wszystkie wydarzenia dotyczące zmartwychwstania usytuował w jednym niedzielnym dniu. Chciał przez to podkreślić, że ograniczenia czasu i przestrzeni nie istnieją po zmartwychwstaniu. Wieczność jest jak niedziela, jak jeden świąteczny dzień, który nigdy nie przemija.

fot. Josh Applegate on Usplash

Źródło: https://jezuici.pl/2017/11/dzien-panski/

LEKCJA 7: Chrystus Panem nowego nieba i nowej ziemi.

Dzisiaj przypomnimy sobie podstawowe prawdy dotyczące eschatologii. Dlatego proszę o notatkę z poniższej treści na minimum 60 słów. Zrób następnie zdjęcie i wyślij na adres skalna@tarsycjusz.pl

Eschatologia chrześcijańska – dział teologii chrześcijańskiej traktujący o tzw. rzeczach ostatecznych człowieka, jak i świata (śmierci, końcu świata). Eschatologia zajmuje się również życiem pośmiertnym człowieka.

Za: https://pl.wikipedia.org/wiki/Eschatologia_chrze%C5%9Bcija%C5%84ska

LIST DO BISKUPÓW  – fragmenty
O NIEKTÓRYCH ZAGADNIENIACH DOTYCZĄCYCH ESCHATOLOGII

Rzym, Kongregacja Nauki Wiary, 17 maja 1979 r.

Jeśli bowiem nie ma zmartwychwstania, jak to dobitnie stwierdza św. Paweł (por. 1 Kor 5), upada cały gmach wiary. Jeśli chrześcijanie nie mają już pewności co do treści słów „życie wieczne”, to tracą sens obietnice ewangeliczne, stworzenie i odkupienie, a życie ziemskie zostaje pozbawione jakiejkolwiek nadziei (por. Hbr 11, 1).

Czy można wobec tego lekceważyć zakłopotanie i niepokój tak wielu ludzi? Czy nie dostrzega się, że wątpliwości zapadają powoli w głąb duszy? Jeśli nawet w większości przypadków chrześcijanin nie doszedł na szczęście do rzeczywistej wątpliwości, to bardzo często porzuca on wszelką myśl o tym, co następuje po śmierci, skoro zaczyna odczuwać, że rodzą się w nim pytania, na które boi się udzielić odpowiedzi: Co dzieje się po śmierci? Czy pozostaje coś z nas po śmierci? Czy nie czeka nas nicość?

Świadoma swojej odpowiedzialności za promocję i obronę wiary, Święta Kongregacja Nauki Wiary zamierza przypomnieć to, co Kościół naucza w imieniu Chrystusa, a zwłaszcza to, co następuje między śmiercią chrześcijanina i powszechnym zmartwychwstaniem.

1) Kościół wierzy (por. Symbol Apostolski) w zmartwychwstanie umarłych.

2) Kościół rozumie to zmartwychwstanie jako odnoszące się do całego człowieka; dla wybranych nie jest ono niczym innym, jak rozciągnięciem na ludzi zmartwychwstania Chrystusa.

3) Kościół przyjmuje istnienie i życie, po śmierci, elementu duchowego, obdarzonego świadomością i wolą w taki sposób, że „ja ludzkie” istnieje nadal, chociaż w tym czasie brakuje dopełnienia jego ciała. Na oznaczenie tego elementu Kościół posługuje się pojęciem „duszy„, którego używa Pismo Święte i Tradycja. Chociaż pojęcie to ma w Biblii różne znaczenia, Kościół stwierdza jednak, że nie ma poważnej racji, by je odrzucić, a co więcej, uważa, że jest bezwzględnie konieczny jakiś aparat pojęciowy dla podtrzymywania wiary chrześcijan.

4) Kościół wyklucza wszelką formę myśli lub wyrazu, która czyniłaby niezrozumiałymi i niedorzecznymi modlitwy i obrzędy pogrzebowe oraz kult zmarłych, a więc rzeczywistości, które w swojej istocie stanowią przecież miejsca teologiczne. (modlitwa za zmarłych ma sens)

5) Kościół oczekuje, zgodnie z Pismem Świętym, „chwalebnego ukazania się Pana naszego Jezusa Chrystusa” (Konst. Dei verbum, 4), które uważa jednak za odrębne i późniejsze w stosunku do sytuacji ludzi zaraz po śmierci. (mowa o paruzji)

6) Kościół w swojej nauce o losie człowieka po śmierci wyklucza wszelkie tłumaczenie, które pozbawiałoby sensu Wniebowzięcie Dziewicy Maryi: uwielbienie ciała Dziewicy jest uprzednie w stosunku do uwielbienia, jakie jest przeznaczone dla wszystkich zbawionych.

7) Kościół, zawsze wierny Pismu Świętemu Nowego Testamentu i Tradycji, wierzy w szczęście sprawiedliwych, którzy kiedyś będą razem z Chrystusem. Wierzy, że kara wieczna czeka grzesznika, który będzie pozbawiony Boga; wierzy również, że ta kara obejmie całe „jestestwo” grzesznika. Wierzy w końcu – jeśli chodzi o wybranych –
w ich ewentualne oczyszczenie, które poprzedza samo oglądanie Boga, a które mimo wszystko jest całkowicie inne od kary należnej potępionym. To właśnie rozumie Kościół, gdy mówi o piekle i czyśćcu.

Jeśli chodzi o sytuację człowieka po śmierci, należy przestrzec przed niebezpieczeństwem wyobrażeń fantazyjnych i zbyt dowolnych, ponieważ taka przesada staje się w dużej mierze przyczyną trudności, na jakie często napotyka wiara chrześcijańska. Obrazy użyte w Piśmie Świętym należy jednak uszanować. Trzeba koniecznie przyjąć ich głęboki sens, unikając ryzyka nadmiernego złagodzenia, które często jest równoznaczne z pozbawieniem istotnych treści, wyrażanym przez te obrazy.

Ani Pismo Święte, ani teologowie nie rzucają wystarczającego światła, by można było w pełni opisać przyszłe życie po śmierci. Chrześcijanin powinien mocno przyjąć dwa istotne punkty. Z jednej strony powinien wierzyć w zasadniczą ciągłość, jaka zachodzi dzięki mocy Ducha Świętego między obecnym życiem w Chrystusie i życiem przyszłym (miłość jest prawem Królestwa Bożego i właśnie nasza miłość tu, na ziemi, będzie miarą naszego uczestnictwa w chwale Nieba). Z drugiej natomiast strony chrześcijanin powinien dobrze zrozumieć, że istnieje wielka różnica między życiem obecnym i przyszłym, ponieważ ekonomia wiary ustąpi ekonomii pełnego światła: będziemy razem z Chrystusem i „ujrzymy Boga” (por. 1 J 3, 2). Na tych obietnicach
i przedziwnych misteriach opiera się w sposób istotny nasza nadzieja. Jeśli nie może dotrzeć tam nasza wyobraźnia, to nasze serce lgnie tam spontanicznie i całkowicie.

….

Źródło: https://www.vatican.va/roman_curia/congregations/cfaith/documents/rc_con_cfaith_doc_19790517_escatologia_pl.html