Na Małołączniak udałem się niebieskim szlakiem z parkingu Małej Łąki dlatego, że nigdy jeszcze nie szedłem tym szlakiem. Szlak okazał się bardzo ciekawy. Na szlaku też nie szedłem sam – spotkałem wielu ludzi oraz … lisa.
Pierwszy raz miałem okazję iść przez pierwszy odcinek Orlej Perci. Było bardzo fajnie, choć na samej górze zdjęcia nie wyszły najlepiej. Wszystkie zdjęcia robiłem z ręki – dlatego mogą dawać wiele do życzenia, ale myślę, że było bardzo klimatycznie.
Ostatnie wyjście w góry w Bieszczadach zaowocowało takimi pamiątkami. Trasa była krótka z racji na planowaną burzę, ale i tak bardzo widokowa. Po drodze spotkaliśmy lisa.
Z racji na upał postanowiłem udać się na Tarnicę popołudniową porą. Oprócz straszenia mnie przez schodzących turystów niedźwiedzicą z młodymi okazało się, że było to z racji na porę jedno z piękniejszych wyjść. Zapraszam do oglądania: